Dnia 06.07.2024 budzimy się po porządnym śnie w Bilikovej Chacie. Widok z okna jest obłędny. Kilka przebudzeń w nocy również zaowocowało w piękne krajobrazy.
Po wczorajszej wędrówce do Chata Téryego czujemy się zaskakująco świeżo. Pakujemy plecaki wraz z oporządzeniem i udajemy się na śniadanie.
Za €7 na osobę opłacamy prosty i smaczny szwedzki stół. Klimat jest świetny.
Wraz z towarzyszką raczymy się śniadaniem i chwile później jesteśmy gotowi do wyjścia. Przedziwne uczucie, wstajesz rano i jesteś w środku Słowackiego TANAPu. Nie miałem jeszcze okazji na taki proceder, ale cóż – pierwsze koty zza płoty. Dziś powietrze jest krystalicznie czyste i z pod Bilikovej Chaty rysuje się kultowy wręcz widok na Łomnicę.
Wychodzimy w kierunku Hrebenioka i tu na moment przystaje. Moją uwagę przykuwa drogowskaz. Ten tutaj jest bardzo popularny. Na drogowskazy zacząłem zwracać większą uwagę po filmie Stanisława z kanału Młody Człowiek i Góry, który z całego serca polecam.
Patrzymy na Hrebenioka i Sławkowski Szczyt dumnie nad nim stojący.
Nie zatrzymujemy się tam jednak i ruszamy w stronę Magistrali Tatrzańskiej. Jest całkiem pusto i droga to sama przyjemność.
Mimo dość wysokiej temperatury na szlaku jest rześko. Magistrala na tym fragmencie jest dość dzika. Po drodze spotykamy naprawdę mało turystów.
Co jakiś czas spoglądam w kierunku Słowacji.
Dochodzimy do przecięcia szlaków niebieskiego z czerwonym, czyli Magistralą. Miejsce to nazywa się Rozejściem pod Sławkowskim Szczytem i znajduje się na wysokości 1357 m.n.p.m. Informuje o tym piękny słowacki drogowskaz. Byłem już raz w tym miejscu podążając na Sławkowski Szczyt, z czego zresztą sporządziłem już relację.
Podążamy dalej przez dzikie ostępy Magistrali. Ciekawym jest poznawać Tatry od tej mniej skalistej strony, widok bowiem jest bajkowy.
Upał zaczyna dawać się we znaki wobec czego wędrówka przez las wydaje się być bardziej optymalną. W jednym z leśnych ostępów pojawia się szpara w koronach drzew. Daje to nam wspaniały widok na Stary Smokowiec.
Ostatni leśny fragment przed nami i po chwili zaczynami wychodzić na otwartą przestrzeń.
Ścieżka zaczyna być usłana piargami, a dookoła nas wyrasta kosówka. Wiem już, że zaczynamy coraz mocniej nabierać wysokość.
Wchodzimy za dość ostry zakos i naszym oczom ukazuje się Dolina Sławkowska. Nigdy wcześniej nie miałem okazji jej zobaczyć. Daje mi to inspirację do zapoznania się z tym miejscem na spokojnie, z pomocą map.
Za winklem zaczyna wyrastać Gerlach pokryty (jak zawsze zresztą) gęsto warstwą chmur.
Mam również okazję rzucić okiem na Sławkowski Szczyt z nieznanej mi dotąd perspektywy. Mam stąd doskonały widok na cały Sławkowski Grzebień.
Ostatni kosówkowy fragment i ostatni winkiel przed nami.
Za winklem czeka nas niespodzianka. Upragniony Śląski Dom i Gerlach bez ani jednej chmurki. Trzeba przyznać, że Król Tatr sprawia dziś wrażenie przyjaznego.
Docieramy do Doliny Wielickiej. Podążamy w kierunku Śląskiego domu przyjemną ścieżką wzdłuż niskiej kosówki.
Po prawej stronie doliny ciągną się Granaty Wielickie.
Na Wyżniej Wielickiej Polane otoczenie jesteśmy przez przepiękną roślinę – Rdest Wężownik.
Pod Śląskim Domem raczymy się pysznym słowackim napojem izotoniczym. Siadamy chwilę pod Wielickim Stawem, nie zabawiamy tam jednak długo bo czas nagli.
Ruszamy już asfaltem w dół, w kierunku Tatrzańskiej Polanki. Mój pierwszy słowacki wyjazd w Tatry jest związany właśnie z tą miejscowością. Było to podejście na Polski Grzebień. Było to niemalże rok temu. Od tego czasu sporo się zmieniło w kwestii mojego doświadczenia i ilości przebytych tras. Mogę być wobec tego z siebie dumny – dobrze wykorzystałem dany mi czas. Z Tatrzańskiej Polanki wracamy koleją wąskotorową do Starego Smokowca.
Pech chciał, że podróżujemy na gapę. Niemniej jednak ceny są tu naprawdę korzystne, za €2, można przejechać wzdłuż większości tatrzańskich miejscowości. Docieramy do Smokowca i tu również korzystamy z komunikacji górskiej – Elektriczki, aby dostać się do naszego noclegu w Bilikovej Chacie. Siadamy na balkonie i winszujemy nasze małe zwycięstwo czytając nieocenianą Encyklopedię Tatrzańską w cieniu Łomnicy.