Kołowy Szczyt 2024 – Relacja

on

Dnia 29.10.2024 około godziny 3:30 wyruszam z Krakowa w kierunku Tatr Wysokich celem zdobycia Kołowego Szczytu. Ma być to ostatnia wyprawa sezonie letnim roku 2024. Panuje bardzo przyjemna pogoda i rześkie powietrze. Trasa Kraków – Parking Biała Woda na Słowacji zajmuje mi mniej niż dwie godziny spokojną jazdą. Po opuszczeniu samochodu miła niespodzianka, nikt tego dnia nie pobiera opłat wobec tego €15 zostaje mi w kieszeni. Widok z okolic Drogi Wolności w kierunku ścisłej Słowacji kiedy jeszcze słońce nie wstało jest obłędny.

parking-kiezmarskie-zloby

Czyste, rześkie powietrze pobudza mnie jak zawsze i po chwili ruszam w kierunku szlaku. Zapomniałem tego dnia wziąć kijków trekkingowych i zdecydowanie odczułem ich brak na wielu płaszczyznach – od kondycyjnej, przez skurczową, kończąc na bólowej w ostatni dzień. Jednym z pierwszych widoków na szlaku jest Rakuska Czuba i lekko tlące się światła w okolicy wyciągu na Łomnicę. Przez Rakuską Czubę można dostać się do Doliny Zielonej Kieżmarskiej alternatywnie, przez Magistralę Tatrzańską. Jest to jednak opcja kompletnie nieekonomiczna siłowo.

rakuska-czuba-noca

Podążam żołtym szlakiem w kierunku Zielonego Stawu Kieżmarskiego oświetlając drogę wątłym światłem czołówki. Co jakiś czas słyszę w krzakach szelest. Podobno są tutaj niedźwiedzie, ta wizja jest dla mnie bardziej ekscytująca niż straszna.

zolty-szlak-na-zielony-staw-kiezmarski

Coraz bardziej widoczne stają się oznaki jesieni. Liście i trawy są już mocno zażółcone. Powoli zaczyna się rozjaśniać.

zolty-szlak-na-zielony-staw-kiezmarski-2

Słowacja powoli zaczyna budzić się do życia.

slowacja-o-poranku

Docieram do Rozejścia pod Matlarami. To miejsce, w które można alternatywnie dojść z małej osady tatrzańskiej Matlary, w której znajduje się pomnik Franza Kawki.

rozejscie-pod-matlarami

Chwilę później przekraczam mostek na Białej Wodzie Kieżmarskiej.

mostek-zolty-szlak

Rzeka ta rozpoczyna bieg w Zielonym Kieżmarskim Stawie a uchodzi do Popradu.

biala-woda-kiezmarska-1

Jesienna aura sprzyja klimatowi górskich strumyków.

biala-woda-kiezmarska-2

Robi się już naprawdę jasno. Mijam wiatrołomy po prawej stronie. Myślę, że poruszę kiedyś nieco dokładniej ten temat, jest on bowiem fascynujący.

wiatrolomy

Słońce coraz wyraźniej wschodzi ponad horyzont.

slowacja-o-poranku-2

Ogólnie droga tutaj jest jak najbardziej przejezdna i korzystają z tego służby parku (lub nie tylko, bowiem zmieniło się tutaj prawo leśne, o czym poinformował mnie lokalny słowak). W tym miejscu ze starodrzewia produkowany jest pellet.

zolty-szlak-droga-szutrowa

Docieram do Rozejścia Zimna Studnia, gdzie wychodzi szlak niebieski, którym można dotrzeć do Jaworzyny Tatrzańskiej. Ulubionej tatrzańskiej miejscowości Stasia z kanału Młody Człowiek i Góry, którego serdecznie pozdrawiam i który jest inspiracją wielu moich wędrówek. Szlak ten można również potraktować jako ewentualną pętlę podczas wędrówki do Zielonego Kieżmarskiego Stawu. W okolicy, na Rzeżuchowej Polanie, znajduje się miejsce z którego zaczerpnięta jest nazwa rozejścia – Zimna Woda. Jest to źródło wody pitnej z której można skorzystać. Ja niestety całkowicie o tym fakcie zapomniałem i dopiero na etapie weryfikacji mapowej to zauważyłem. Następnym razem na pewno się uda.

rozejscie-zimna-studnia

Idąc dalej napotykam na drogowskaz o nazwie Kovalcikowa Polana, nie ma chyba polskiej nazwy tego miejsca. Można tu przejść bardzo krótkim szlakiem żółtym, na szlak niebieski – Łomnicką Pętlę.

kovalcikova-polana

Wychodzę z lasu na bardziej otwartą przestrzeń i podążam żółtym szlakiem, który jest wyjątkowo mało przewyższony.

zolty-szlak-na-zielony-staw-kiezmarski-3

Na tej ścieżce towarzyszą mi piękne Tatry Bielskie. Skąpane w słońcu skały przypominają mi widok Gór Skalistych, które oglądałem będąc jeszcze wyrostkiem w przeróżnych książkach podróżniczych i encyklopediach.

tatry-bielskie-z-zoltego-szlaku

Wchodzę w zakos i nieco szybciej zaczynam nabierać wysokości.

zakosy-zolty-szlak

Tutaj krótka refleksja odnośnie utrzymania słowackich szlaków – nie jest najlepiej. Kompletnie mi jednak nie przeszkadza, bowiem wzmaga to dzikość wypraw, a o to mi przecież chodzi.

slowackie-szlaki-utrzymanie

Po lewej stronie nie sposób nie zauważyć Kieżmarskiego Szczytu i Huncowskiego Szczytu, który zdobyłem w maju tego roku. Z tej perspektywy widzę jak ogromna jest między tymi dwoma różnica i jak wiele mi ewentualnie brakowało.

kiezmarski-i-huncowski-szczyt

Powoli zaczyna wyłaniać się przedemną Zielona Dolina Kieżmarska, a w roli głównej Czarny Szczyt i turnie przed nim.

czarny-szczyt-z-zoltego-szlaku

Z tego szlaku mam też piękny widok na 900 metrową, najwyższą w Tatrach, ścianę Małego Kieżmarskiego Szczytu.

sciana-malego-kiezmarskiego-szczytu-z-zoltego-szlaku

Po prawej stronie rysuję mi się widok czegoś co wygląda jak Kozia Turnia. Idąc jej granią można dotrzeć na wierzchołek Jagnięcego Szczytu, który jest chyba jednym szlakiem prowadzącym na wierzchołek góry z tej doliny, nie licząc Rakuskiej Czuby.

kozia-turnia-z-zoltego-szlaku

Docieram w miejsce z którego mam widok na całą Dolinę Zieloną Kieżmarską. Prócz wcześniej wymienionych szczytów po lewej stronie pojawiają się charakterystyczne Baranie Rogi i mocno wcięta Barania Przełęcz. Według relacji poznanych na szlaku słowaków, zdobycie Baranich Rogów od tej strony jest trudne, być może będę miał okazję to zweryfikować.

panorama-dolina-zielona-kiezmarska

Klasycznie w ferworze emocji zapominam udokumentować Schroniska na Zielonym Stawem Kieżmarskim, czyli to co dla niektórych będzie najbardziej interesującym aspektem. Zaczynam obchodzić Zielony Staw Kieżmarski wariantem od lewej strony. Jezioro jest zalodzone i nie widać po nim zbytnio charakterystycznej zielonej barwy, którą nadają mu glony.

Formalne zejście ze szlaku jest ciężkie do przeoczenia. Jest to odejście z czerwonego szlaku prowadzącego stąd na Rakuską Czubę. Nawet na ortofotomapie ta ścieżka jest mocno widoczna. Wrzucam oczywiście zdjęcie by rozwiać wszelkie wątpliwości.

Jednak udało mi się uchwycić odremontowane schronisko po okrążeniu stawu i zwróceniu się w tył.

Wychodzę na piarżysty teren i podchodzę w kierunku grzędy składającej się na Jakubowe Spady.

Udało mi się uchwycić jak to wygląda od spodu. To zdjęcie zawiera całą trasę Jakubowych Spadów, czyli kluczową trudność podejścia.

Zaczynam zeroplusową wspinaczkę. W istocie jest ona prosta, ale okazjonalna ekspozycja przy niemal pionowych ściankach potrafi podnieść tętno. Okazjonalnie pojawiają się łańcuchy i kotwy. Nie korzystam z nich jednak.

Co jakiś czas można odetchnąć z ulgą wchodząc na większe półki skalne.

Wchodzę w obszar pokryty kosówką, która również zwiększa poczucie bezpieczeństwa, bowiem w razie czegoś może „wyłapać” upadek, czego nie można powiedzieć o gołych skałach.

jakubowe-spady-kosowka

Po chwili bardziej wymagającej dla mnie wspinaczki (aspekt psychologiczny) odpoczywam i podziwiam Zieloną Dolinę Kieżmarską.

jakubowe-spady-odpoczynek

Chwila podejścia dookoła kosówki i wychodzę w okolicach Jakubowych Ogrodów. Nie mam niestety jednak głowy ich zwiedzać bowiem w mojej głowie wciąż kotłują się myśli odnośnie trawersu Jakubowych Spadów.

Powoli zaczynam docierać do miejsca weryfikacji – wcześniej wspomnianego trawersu Jakubowych Spadów.

przed-jakubowymi-spadami

Pierwsze kilka kroków przechodzi gładko, a i teren nie wydaje się być szczególnie eksponowany.

jakubowe-spady-lancuchy

Trawersuję zbocze bez zabezpieczeń w postaci uprzęży i lonży. Na większości trasy znajduję się stalowa lina do właśnie tego typu asekuracji. Dodatkowo w tym miejscu są łańcuchy i co dziwne pętle wspinaczkowe. Sporo jest miejsc zdradliwych jak to poniżej. Z pozoru prozaiczna trasa, a mały poślizg może się skończyć lotem kilkaset metrów w dół.

trawers-jakubowych-spadow

Podczas pierwszego przejścia emocje wzięły górę i nie zrobiłem zbyt wiele zdjęć, a już na pewno nie takich, które oddały by klimat i niepokojący charakter tego miejsca. Trudno tu szukać trudności technicznych, jednak fakt mocnego podcięcia i trawersowania niemalże po jego zboczu, nawet mimo łańcuchów sprawia, że można poczuć strach. Trasa zawiera też odcinki gdzie kolejno, zależnie od kierunku podchodzi się lub schodzi nad przepaścią. Wiele jeszcze przedemną pracy nad poskramianiem lęku przed ekspozycją, ale jako jeden z niewielu piszę o tym wprost.

jakubowe-spady-pokonane

Po upragnionym końcu moim oczom ukazuje się Dolina Jastrzębia i cel dzisiejszej podróży – Kołowy Szczyt, po raz pierwszy w pełnej okazałości.

kolowy-szczyt-z-doliny-jastrzebiej

Po prawej stronie widzę Jastrzębią Turnię i wyróżniającą się mocno wciętą Jastrzębią Przełęcz.

jastrzebia-turnia

Teren nie jest trudny. Mam przed sobą do pokonanie jeden próg doliny. Rygiel ten nazywa się Pośrednie Jastrzębie Spady i jest zdecydowanie trudniejszy technicznie niż trawers Jakubowych Spadów. Różnice natomiast stanowi psychologiczny aspekt ekspozycji, która tu jest stosunkowo mała (choć statystycznie pewnie równie śmiertelna).

/przed-jastrzebimi-spadami

Po drodze czai się kilka niespodzianek w postaci oblodzonych skał. Muszę przyznać, że w tym miejscu wspina się naprawdę przyjemnie bez obciążonej głowy.

Po wyjściu obracam się i moim oczom ukazuje się Dolina Zielona Kieżmarska z Doliny Jastrzębiej. W tle majaczą Tatry Bielskie.

Szlak jest okopczykowany. Nie jestem jakimś szczególnym entuzjastą podążania ściśle za kopczykami. Mam wrażenie, że niektóre z nich są zrobione głupio lub wręcz nawet celowo wprowadzają w błąd.

Aby dotrzeć na Czarny Przechód obchodzę bokiem Danielowe Spadziki widoczne na zdjęciu poniżej po prawej stronie.

Podchodzę pod Czarny Przechód dość stromym podejściem z wyraźnie zarysowaną ścieżką.

podejscie-pod-czarny-przechod

Na przełęczy sprawdzam czy dałoby się może zejść alternatywną ścieżką i ominąć Jakubowe Spady. Spoglądam w stronę żlebu – nie dałoby się.

zleb-pod-czarnym-przechodem

Po chwili marszu pod górę docieram do Przełączki za Kołową Kopką.

przelaczka-za-kolowa-kopka

Sama Kołowa Kopka znajduje się po lewej stronie od przełęczy z tej perspketywy.

kolowa-kopka

Podchodzę coraz bliżej Kołowego Szczytu. Decyduje się go jednak trawersować zgodnie z kopczykami. Jak się później okaże nie była to najoptymalniejsza opcja.

widok-na-kolowy-szczyt

Odwracam się i widzę zdjęcie, które może być esencją wizualną Tatr Wysokich. Od lewej Kieżmarskie Szczyty, Grań Wideł, Łomnica, Durne Szczyty i Baranie Rogi.

tatry-wysokie

Trawersuje zbocze i nieco tracę orientację odnośnie tego, gdzie znajduje się szczyt.

trawers-kolowego-szczytu

Z tej okolicy mam w końcu doskonały widok na Lodowy Szczyt i mogę go zobaczyć w pełnej krasie. Nigdy dotychczas nie miałem okazji go zobaczyć mimo jego kultowości.

lodowy-szczyt-z-okolic-kolowego-szczytu

Dochodzę na grań główną doprowadzającą na Kołowy Szczyt. Myślę, że lepszego widoku na Tatry Bielskie uzyskać już nie można. Kolejno – Murań, Hawrań i Płaczliwa Skała.

tatry-bielskie-z-kolowego-szczytu

Z grani już bardzo łatwo dostrzec cel podróży, który jak się okazało przetrawersowałem i wszedłem na niego od tyłu.

kolowy-szczyt

Docieram na wierzchołek i zdobywam Kołowy Szczyt, który okazuję się być mocno wypłaszczony. Wytworna Pyramyda jak opisywał ten wierzchołek Walery Eljasz oferuje bajkowe widoki.

plaski-szczyt-kolowego-szczytu

Najpełniej widoki ze szczytu odda jednak panorama, którą to pozwoliłem sobie przygotować.

Ze szczytu widać panoramę Doliny Kołowej z Kołowym Stawem.

kolowy-staw-z-koloweg-szczytu

Wierzchołek oferuje również widok na polskie Tatry, które niestety znam bardzo słabo i dopiero je poznaję. Wydaje mi się, że gdzieś tam znajduje się mało znany i doceniany polski szczyt – Szeroka Jaworzyńska. Małe jeziorko to Czarny Staw Jaworowy, a dolina poniżej to Dolina Czarna Jaworowa. Miejsce to wydaje się być wizualnie przyjazne i rzadko uczęszczane. Obie te tezy prawdopodobnie są prawdziwe.

tatry-polskie-z-kolowego-szczytu

Zostaje chwilę na szczycie i cieszę się dzisiejszym sukcesem. W tym pełnym wycofów i niezrealizowanych planów roku udaje mi się z czymś dopiąć swego. Postanawiam, że z powrotem zejdę sobie granią bądź bliżej grani. Tym sposobem skracam nieco drogę i uzupełniam ten wyjazd o dodatkowe emocje, których i tak już nie brakowało.

zejscie-grania-z-kolowego-szczytu

Przy zejściu spotykam kozicę, którą praktycznie wcale się nie boi i czekała cierpliwie, aż podejdę.

kozica-dolina-jastrzebia

Szybkim tempem schodzę Doliną Jastrzębią. Trafiam na pośrednie Jastrzębie spad, które obchodzę alternatywnie bowiem zgubiłem gdzieś kopczyki. Był to prawdopodobnie najtrudniejszy technicznie moment wyprawy. Schodziłem stromym wąskim, oblodzonym żlebem. Brak większej ekspozycji sprawił, że nie było to w żaden sposób trudne.

dolina-jastrzebia-oblodzenia

Docieram ponownie do trawersu Jakubowych Spadów. Poświęcę ponownie więcej czasu na to miejsce. Na poniższej fotografii udało mi się chyba w końcu uchwycić nachylenie i powagę tego miejsca. Jako, że męczą mnie skurcze i nie czuje się na siłach, przypinam się prowizoryczną lonżą z pętli do uprzęży i dopinam się do łańcuchów. Tak pokonuje też trawers Jakubowych Spadów.

jakubowe-spady-powrot

W drodze powrotnej dokumentuje również ciekawszy element – nietypową, niezbyt dobrze przytwierdzoną drabinkę wraz łańcuchem.

jakubowe-spady-drabinka

Pośrednia część trawersu Jakubowych Spadów jest stosunkowo bezpieczna i szeroka.

jakubowe-spady-powrot-2

Początkowa, od strony podejścia, a nie zejścia to już z kolei nieco bardziej czujny fragment. Pokonuje trawers siadam i spostrzegam, że ktoś macha w moją stronę. To para słowaków, z którymi porozumiewam się po angielsku.

jakubowe-spady-pokonane-ponownie

Dowiaduje się, że słowaczka ma blokadę przed zejściem grzędą. Pożyczam jej swoją prowizoryczną lonże i sprawnie schodzimy w dół. Mimo, że obawiałem się zejścia, okazuje się ono znacznie łatwiejsze niż podejście. Schodzę plecami w stronę ściany. Nie wiem na ile poprawna jest to technika, ale gwarantuje mi ona niemalże pełne bezpieczeństwo.

zejscie-grzeda

Schodząc zaczynam rozmawiać ze słowakami. Otrzymuje podziękowania, wymieniamy się również numerami telefonów. Mieszkają w okolicach Starego Smokowca i w awaryjnych sytuacjach oferują mi parking lub nawet nocleg. Niebywali mili ludzie. Stawiają mi również piwo. Browar w schronisku (oczywiście zero) to już taka górska tradycja, zainspirowana ś.p. Dominikiem Sochą.

piwo-schronisko-nad-zielonym-stawem-kiezmarskim

Wracamy wspólnie rozmawiając o wszystkich tematach świata przez co droga się nie dłuży.

slowaccy-przyjaciele

W doskonałym nastroju wracam autem do Krakowa. Dzisiejsza wyprawa była jedną z najtrudniejszych jakie było mi dane przejść.