Dnia 02.05.2024 wybieram się samotnie na Huncowski Szczyt celem zbadania wschodniej części Tatr, której dotychczas nie znałem wcale. Budzik ustawiam na 3:45, a wyjeżdżam sporo po 4:00. Wyjazd dość mocno spontaniczny, bo praktycznie do samego końca nie wiedziałem jaki będzie jego cel. Znany był jedynie obszar, który chce tego dnia eksplorować. Droga przebiegła nad wyraz sprawnie i trochę po 7:00 jestem na miejscu. Parkuje najwyżej gdzie się da na parkingu przy wyciągu. Jest on duży, przestronny i łatwy w płatnościach (można kartą). Koszt 10 euro za dobę również uznaję za atrakcyjny. Kompletnie omijam zielony szlak, którym powinienem teoretycznie podchodzić do stacji kolejki i idę po prostu pod wyciągiem, aby ściąć nieco drogę.
Nie ukrywam, że zostałem całkowicie zaskoczony przez panujące warunki. Nigdy nie byłem w Tatrach wysokich w maju i spodziewałem się, że od najniższych partii górskich będzie mi towarzyszył śnieg. Do samego szczytu praktycznie nie dotknąłem śniegu, wobec czego to wyjście muszę sklasyfikować jako letnie. Niepotrzebnie wziąłem zimowe buty, które sprawiły, że bardziej się wymęczyłem, ale niech to będzie cenna lekcja na przyszłość. Dość prędko docieram do dolnej stacji wyciągu.
Tu pozwalam sobie na krótką przerwę regeneracyjną i ruszam. Droga do górnej stacji wyciągu dłuży się niemiłosiernie. Również moje zimowe przygotowanie sprawia, że męczę się szybciej. Cały czas ścinam szlak idąc nartostradą.
W końcu docieram do górnej stacji kolejki na Łomnicę. Nie ukrywam to podejście było niesamowicie męczące i frustrujące. Możliwe, że przez swoją nijakość. Ani tu ładnie ani trudno, ale cóż większość podejść ma podobną bolączkę.
Docieram pod „plac zabaw”, gdzie mam idealny widok na panoramę z Łomnicą, Granią Wideł i Kieżmarskim Szczytem w tle. Pozwoliłem sobie je podpisać. W sieci nie ma podpisanej panoramy z tej perspektywy, więc miło jest być pierwszym. Niech służy.
Patrząc na ogrom drogi na Łomnicką Przełęcz i konieczności wędrówki przez śnieg z ewentualnym torowaniem, decyduję się finalnie na Huncowski. Podążam wzdłuż budynku górnej stacji kolejki, przechodzę wzdłuż Łomnickiego Stawu i przy obserwatorium odbijam w lewo na zamkniętą Magistralę Tatrzańską (szlak czerwony).
Teraz chwila przyjemnego podejścia magistralą. Swoją drogą ten szlak jest po prostu niesamowity, podczas każdej wędrówki albo go przecinam, albo nim idę.
Odwracam się i spoglądam na panoramę Słowacji. Patrząc z Tatr zawsze wyobrażam sobie, że widzę praktycznie cały ten kraj. Może być w tym nieco prawdy.
Teraz według logiki i mapy.cz należy zejść ze szlaku w stronę Huncowskiego Szczytu i po piarżystych stokach Jaszczerzycy mknąć do góry. Rozejście jest łatwe orientacyjnie – znajduje się obok olbrzymiego głazu. Nie da się tego pomylić.
Dalsza część podejścia jest spontaniczna idę po prostu orientacyjnie do góry i zwracam uwagi na kopczyki, które tak czy siak co jaki czas się pojawiają. Uwielbiam w pozaszlakach właśnie tą dowolność. Mijam ostatnie połacie kosówki i spoglądam w stronę stacji kolejki i Łomnickiego Stawu.
Gdzie się da tam staram się iść po większych głazach, robiąc sobie w ten sposób sztucznie jakieś elementy wspinaczkowe. Trasa jest wtedy przyjemniejsza i ciekawsza. Unikam trawek i drobnych kamieni.
Po drugiej stronie oddzielonej Cmentarzyskiem od zbocza, którym idę widać wyciąg narciarski pod Łomnicką Przełęczą i obiekt, który mnie zawsze mnie ciekawił bo był widoczny gdy jeździłem w inne rejony Tatr Słowackich. Prawdopodobnie są to śniegołapy na lawiny, bo u ich podnóża znajduję się stok narciarski.
Podejście jest naprawdę bardzo przyjemne.
Teren powoli się wypłaszcza. Docieram na „grań” Huncowskiego Szczytu. Stamtąd już tylko kilka kroków na właściwy wierzchołek. Miejsce to wita mnie widokiem lawiny schodzącej z Kieżmarskiego Szczytu, której niestety nie uwieczniłem na zdjęciu.
Dopiero na tej wysokości, czyli ponad 2300 metrów zaczyna się pojawiać śnieg. Jest mokry i niekorzystny (wg. mojej wiedzy) do dalszej wędrówki. Z grani mam widok na Tatry Bielskie z których śnieg niemalże całkowicie stopniał.
Naprzeciw Huncowskiego Szczytu znajduje się Jaszczerzycka Kopa.
Docieram na Huncowski Szczyt. Przynajmniej wg. mapy.cz. Prezentuje się on w następujący sposób.
Na zdjęciu poniżej utrwaliłem fragment ściany Kieżmarskiego Szczytu z którego zeszła lawina.
Zastanawiam się nad wykonaniem trawersu w kierunku Huncowskiej Przełęczy. Zakładam raki, wyciągam czekan. Kilka poślizgów i zapadnięć w śniegu nad przepaścią i porzucam ten pomysł. Widziałem ślady trawersu, były jednak one bardzo stare co może świadczyć o tym, że ze względu na panujące warunki nikt od dłuższego czasu się tu nie wybierał. Decyduję się na zejście bez dłuższego zastanowienia. Latem się to zrobi. Schodząc spoglądam na grań na której przed chwilą byłem.
Rzucam okiem również na stromy żleb wpadający do Cmentarzyska.
Po drodze na Huncowski Szczyt spotykam tylko jedną ekipę raczej nie przygotowaną na atak na Kieżmarski Szczyt. Dość prędko schodzę do górnej stacji kolejki. Tutaj chwila na odpoczynek i ruszam aż do parkingu.