23 lipca 2023 roku 5-osobową grupą udajemy się na Sławkowski Szczyt. Góra ta znajduje się w Wielkiej Koronie Tatr i zajmuje tam 15 miejsce z wysokością 2452 m.n.p.m. Chyba nie ma drugiego tak łatwego i bezpiecznego szlaku prowadzącego tak wysoko. Nie ma tam bowiem żadnych łańcuchów ani sztucznych ułatwień. Zacznę jednak od początku. Wyjątkowo późno bo około 7:20 dojeżdżamy do Starego Smokowca i wyruszamy niebieskim szlakiem w stronę naszego celu. Trasa powoli nabiera wysokość i prowadzi przez las. Widoki są raczej średnie. Dość szybkim tempem docieramy do Maksymilianki, dość gęsto oblężonej przez turystów.
Widok z tego punktu obserwacyjnego rozpościera się m.in. na Łomnicę i Doliny Zimnej Wody, w tym urokliwy wodospad z poprzedniej relacji Dihy Vodospad.
Maksymilianka to granica, gdzie kończą się drzewa iglaste, a zaczyna się roślinność piętra kosodrzewiny. Rośnie ona tu wyjątkowo bujnie i momentami ścieżki są wyjątkowo wąskie. Utrudnia to mijanie na szlaku.
Na szlaku pojawia się z czasem coraz więcej skał, a droga zaczyna być obfita w serpentyny. Nad nami góruje jakiś szczyt, wydaje się on zaskakująco blisko – jednakże to co początkowo uznałem za Sławkowski Szczyt okazuje się być „Nosem”. Droga dłuży się, a serpentyny zaburzają percepcję bliskości nawet tego bliższego szczytu. Co jakiś czas serpentyna znajduje się bliżej przepaści dzięki czemu pojawiają się piękne widoki.
Docieramy do „Nosa” 2273 m.n.p.m. Szczyt ten jest poza szlakiem, ale jest to zakładam kilkaset metrów. Skupieni na Sławkowskim Szczycie nie wchodzimy na niego. A szkoda.
Ostatni fragment jest bardzo stromy i sypki, ale perspektywa naprawdę już bliskiego szczytu sprawia, że dość szybko go osiągamy. Wierzchołek jest mocno wypłaszczony i oferuje nieziemskie widoki. Widać tu m.in. Gerlach, Wysoka, Staroleśny Szczyt, Mała Wysoka, Dzika Turnia, Świstowy Szczyt, Jaworowe Szczyty, Ostry Szczyt, Lodowy Szczyt, Baranie Rogi, Pośrednia Grań, Durny Szczyt, Łomnica oraz oczywiście doliny.
Na szczycie znajduje się też co najmniej dwa stanowiska do nocowania. Może ten fakt będzie stanowić inspiracje na kolejne wyprawy. Kto wie. Niezwykle męczące i obciążające dla stawów i więzadeł jest zejście. Piargi, skały, wąska ścieżka i spore zmęczenie kumulują się. Docieramy w końcu do skrzyżowania szlaków i schodzimy Magistralą Tatrzańską na Hrebienioka. Tam ponownie delektujemy się cudownym Zlatym Bazantem. Szybki powrót asfaltem do Starego Smokowca i kończymy wyprawę.